Szef FBI: Zaklejanie kamerki jest potrzebne tak jak zamykanie drzwi na klucz
James Comey – dyrektor FBI – został kiedyś przyłapany na zaklejaniu kamery internetowej w służbowym komputerze. Kilka porad dotyczących bezpieczeństwa w internecie.
Świeżo po wydarzeniu szef Federalnego Biura Śledczego zdawał się sprawę bagatelizować, mówiąc o podpatrzeniu tego zwyczaju u kogoś bardziej zorientowanego w świecie komputerów. Ta wypowiedź została wykpiona przez część internautów.

Na przysłanianiu kamery został przyłapany także Mark Zuckerberg – szef Facebooka. Spostrzegawczy internauci dostrzegli taśmę naklejoną na jego komputer na zdjęciu wykonanym z okazji osiągnięcia przez Instagram granicy 500 mln użytkowników.
Są rozsądne rzeczy, które powinniście robić. Tak samo jak zamykacie na noc drzwi na klucz, powinniście zaklejać kamerki w laptopach.
James Comey zdradził, że taka praktyka obecna jest w biurach FBI oraz amerykańskich urzędach i ma zapobiec możliwości podejrzenia pracy przez kogoś, kto nie ma do tego uprawnień. Oczywiście atrakcyjność podglądania przeciętnego internauty podczas gdy korzysta z komputera jest wysoce dyskusyjna, nie oznacza to jednak, że takie wydarzenia nie miały miejsca.
Wtajemniczeni wiedzą, że w sieci można znaleźć wyszukiwarkę pozwalającą podpiąć się pod niezabezpieczoną kamerkę internetową, elektroniczną nianię czy monitoring. Zarejestrowano także przypadki transmisji na żywo z prywatnych kamerek w serwisie YouTube po zdalnym ich włączeniu przez hakerów.
Zaklejanie kamerek i dbanie o zachowanie prywatności zademonstrowane przez szefa FBI i Facebooka zostały uznane w Internecie za hipokryzję. Agencja rządowa walczyła w tym czasie z Apple, chcąc otrzymać „tylną furtkę” do zaszyfrowanego iPhone’a należącego do terrorysty, Facebook zaś zarabia na informacjach o swoich użytkownikach wyśledzonych w Internecie.
Czy kamera w notebooku może być niebezpieczna?
Dostęp do kamery internetowej w komputerze ofiary może ją całkowicie obedrzeć z prywatności. Pomyślcie tylko, jakie rzeczy robicie wpatrując się w ekran i w jakim stroju przemieszczacie się po domu. Gdyby tylko ktoś mógł robić zdjęcia – a nawet nagrywać filmy – zapewne większość z nas miałaby się czego wstydzić.
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – nie ma komputerów (ani smartfonów), do których odpowiednio zmotywowany haker nie potrafiłby się włamać. Jeśli jesteś osobą, na której komputerze znajdują się informacje biznesowe warte miliardy dolarów lub od której zależy bezpieczeństwo całego kraju – nie ma czegoś takiego, jak zbyt dużo bezpieczeństwa. Nawet, jeśli może przypominać to zachowania paranoika.
Jeśli zaś, jak większość internautów, używasz komputera do przeglądania ciekawych stron, oglądania filmów w serwisie YouTube i komunikacji z przyjaciółmi, raczej nie masz się czego obawiać. Pod warunkiem, że korzystasz z sieci z głową.
Czy da się przejąć kontrolę nad kamerą w komputerze lub smartfonie? Jak najbardziej tak. Nie jest to nawet skomplikowane – trzeba po prostu zachęcić użytkownika do zainstalowania złośliwego oprogramowania.
Atak złośliwego oprogramowania
Próby przemycenia instalacji malware zdarzają się niemal codziennie – część ataków wymierzona jest bezpośrednio w polskich internautów, jak miało miejsce w przypadku rozsyłania wirusa przez Facebooka (przestępcy próbowali zwabić ofiarę informacją o oznaczeniu w filmie) czy podszywaniu się pod aktualizację systemu operacyjnego (przed tym ostrzegał Związek Banków Polskich).
Dobra wiadomość – a właściwie zła – jest taka, że przestępcom nie zależy na dostępie do Twojej kamery. Ich celem są Twoje pieniądze i to na dane logowania do instytucji finansowych polują hakerzy.
Przynoszą im one realne zyski – w kwietniu 2016 roku polska policja rozbiła grupę przestępczą, która dzięki przejętym hasłom ukradła 94 mln zł.
Jak temu zapobiec? Podstawą jest aktualny program antywirusowy oraz… trzeźwe myślenie. Jeśli dostajesz – nawet od znanej Ci osoby – link, który wiedzie do strony chcącej zainstalować jakiś program, nie wyrażaj zgody na jego uruchomienie. W ten sposób nie dołączysz do grona 150 000 polskich internautów, których komputery były w 2015 roku kontrolowane przez przestępców i wcielone w sieci botnet.
Czy zainfekowane komputery mogły przekazywać przestępcom obraz z kamery? Teoretycznie tak. W praktyce jednak jest to bardzo pracochłonne (wymagałoby przejrzenia materiałów wideo od tysięcy użytkowników w celu znalezienia nadającego się do szantażowania) i ma mniejszy potencjał na przyniesienie hakerom przychodów.